środa, 9 maja 2018

POZNAJMY SIĘ ❤️

O MNIE



OHAYOO! Witam was kochani na blogu Tsubaki No Sato, co w języku japońskim oznacza "Wioska Kamelii". Skoro już tu jesteś drogi czytelniku, już pewnie domyślasz się o czym on jest 😊 (dodam,że jest to mój pierwszy raz, gdy udostępniam moje myśli publicznie, więc proszę o wyrozumiałość). Chciałabym poświęcić go urodzie azjatyckiej oraz wszystkiemu co jest z nią związane. Będzie to misz-masz sekretów pielęgnacji Japonek jak i Koreanek, które jak dobrze wiemy, są mistrzyniami w tej dziedzinie. Pojawią się także ciekawostki oraz informacje o krajach dalekiego wschodu, ukierunkowane głównie na Japonię, Koreę Południową oraz Chiny.


Ale zacznijmy od początku...
Od bardzo dawna interesuję się kulturą azjatycką, w szczególności Japonii oraz Korei Południowej. Moim marzeniem jest zamieszkanie w Kraju Kwitnącej Wiśni, to też od jakiegoś czasu uczę się języka japońskiego w domu. Jeśli chodzi o wschodnią Azję, podoba mi się tam dosłownie wszystko. Nie zwracam uwagi na ogromną presję, jaką wywiera ichne społeczeństwo, wielogodzinne kolejki czy miniaturowe toalety. Kocham Japonię również za jej "mroczną stronę", którą mało kto zna, każdy bowiem myśli, że to kraj dziwaków ubierających się niczym Lolity bądź miłośników mangi i anime (którym również jestem ^^)czy wysoce rozwiniętej technologii, itd. (każdy wyobraża sobie coś innego, kiedy słyszy słowo "Japonia", więc sami sobie odpowiedzcie z czym wam się ona kojarzy). Otóż w kulturze japońskiej najważniejszą rolę w życiu obywatela odgrywa praca,a dopiero później cała reszta, ale opowiem o tym innym razem 😉.





 Urodą zaczęłam interesować się, gdy zauważyłam, że coś bardzo złego dzieje się z moją cerą. Miałam trądzik, rozszerzone pory, blizny, zaskórniki etc. Nie ruszyłam się z domu bez podkładu, który dodatkowo jeszcze bardziej zapychał moje pory, przez co skóra dosłownie umierała pod warstwą tapety.
Byłam święcie przekonana, że to przez geny i nawet nie mam co marzyć o pięknej, gładkiej cerze niczym aktorzy z koreańskich dram czy gwiazdy k-popu.

Nie przeszło mi przez myśl, że może coś jest nie tak z kosmetykami, których wtedy używałam, a nie ze mną. Ufałam obietnicom producenta w 100%, bo skoro zapewnia, że produkt działa to tak musi być. I to był błąd...bardzo duży.

Dzięki mojej ogromnej miłości do Azji, trafiłam na strony o tamtejszych sposobie pielęgnacji nie tylko twarzy, ale również włosów i całego ciała. Pomimo wątpliwości, zakupiłam moje pierwsze azjatyckie kosmetyki i .... byłam w szoku, kiedy po paru miesiącach moje problemy skórne zniknęły do takiego stopnia, że wychodzę z domu z ani gramem makijażu na mojej twarzy.




Jaki mam typ cery?
Mam skórę mieszaną w kierunku tłustej, jedynie policzki mają tendencję do przesuszania przez co muszę je stale nawilżać, bo w przeciwnym przypadku pojawiają się na nich straszne skórki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz